Zdziwilibyście się, gdybyście wiedzieli ilu współczesnych Polaków uważa, że lądowanie na Księżycu było inscenizacją dokonaną w studiu. To nie są marginalne wartości statystyczne. To są poglądy dosyć popularne i powszechne. One oczywiście łączą się w większe struktury poglądów. Ten problem nie dotyczy tylko Polski. Przez ostatnie lata wyhodowaliśmy całkiem po każdą społeczność ludzi w czapeczkach z folii aluminiowej. Z jakiegoś powodu owe mentalne konglomeraty występują w środowiskach prawicowych i dewocyjnych.
To wcale nie dotyczy tylko katolików, chociaż w Polsce często to się łączy. Wiara w wielkie kłamstwo księżycowe jest bardzo popularna na przykład w Indiach. Część Hindusów uważa, że ludzie nie mogli wylądować na Księżycu, ponieważ sakralna literatura wedyjska podaje, że na Księżycu rośnie trawa kuśa. Ponieważ zaś na zdjęciach i filmach zrobionych przez Amerykanów nie widać na Księżycu trawy, tylko piasek, zatem jest to dowód na to, że nie byli na Księżycu, bo gdyby byli, to musieliby sfotografować trawę kuśa. Ergo: Amerykanie nie wylądowali na Księżycu. Istnieje wszelako według Hindusów inna możliwość. Niekoniecznie musiało być to oszustwo. Astronauci mogli bowiem wylądować na planecie Rahu, która to planeta krąży wokół Ziemi razem z Księżycem, tylko że jest niewidoczna, na dodatek nie rosną na niej żadne rośliny i jest piaszczysta. Mogli więc wylądować tam. Ponieważ jednak planeta Rahu jest niewidoczna, to jak mogli na nią trafić? Najprawdopodobniej więc, chociaż mogłoby to nie być oszustwem, oszustwem jednak jest.